Pod koniec stycznia senator Wojciech Skurkiewicz skierował do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych pismo z prośbą o interwencję w sprawie – jak to określił – uchylania się wojewody mazowieckiego od obowiązku sfinansowania zakupu sprzętu dla przejścia granicznego na lotnisku na Sadkowie. Sam wojewoda podczas swojego ostatniego pobytu w Radomiu wyjaśniał, na jakich zasadach powinien odbywać się zakup takiego sprzętu. - Służby odpowiedzialne za odprawy graniczne, proporcjonalnie do potrzeb, a więc proporcjonalnie do rzeczywistego, a nie prognozowanego ruchu pasażerskiego, określają jaki jest niezbędny sprzęt do takich odpraw. Następnie wojewoda odpowiedni sprzęt kupuje zgodnie z ustawą o zamówieniach publicznych. Przecież tu chodzi o pieniądze z budżetu państwa – tłumaczył wówczas wojewoda. Tymczasem spółka Port Lotniczy Radom kupiła sprzęt bez uzgodnienia z wojewodą i bez zawarcia z nim stosownej umowy. Na brak umowy na zwraca też uwagę Ministerstwo. Zdaniem ministerstwa w związku z brakiem takiej umowy spółka Port Lotniczy nie może ubiegać się o zwrot pieniędzy. Chodzi o ponad 3 miliony 700 tysięcy złotych. Przy okazji, zdaniem ministerstwa koszty wyposażenia powinny być dostosowane do potrzeb danego przejścia granicznego i ruchu na nim, na co także zwraca uwagę wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski. - Według opinii przedstawicieli Straży Granicznej i Służby celnej, z którymi konsultowałem to co zakupiono dla lotniska w Radomiu, usłyszałem od nich, że standard i jakość tego sprzętu jest z górnej półki. Jest wyższy niż ten, który jest w Modlinie. Tyle tylko, że w Modlinie mamy 1 milion 700 tysięcy pasażerów obsłużonych w ubiegłym roku, a w Radomiu póki co ani jednego – mówi wojewoda Jacek Kozłowski. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych uważa, że zwrot pieniędzy przez wojewodę spółce Port Lotniczy Radom byłby naruszeniem ustawy o ochronie granicy państwowej jak i przepisów o finansach publicznych.