Kolekcja pralek, żelazka, bidety i wiele innych eksponatów, które mają nawiązywać do dawnej wsi polskiej zgromadzono w sali będącej I cześcią najnowszej wystawy muzeum Jacka Malczewskiego „Brudne sprawy – rzecz o higienie”. Można się spodziewać, że dużym zainteresowaniem zwiedzających będzie cieszyła się sławojka, w której porozrzucano kserokopie katalogu Searsa. Nie tylko po to, żeby sobie poczytać. Katalog był w Stanach Zjednoczonych powszechnie używanym zamiennikiem papieru toaletowego. - Kiedy Sears zaczął publikować katalog na papierze błyszczącym, wywołało to liczne protesty ludzi, którzy już nie mogli używać katalogu do wiadomych celów – opowiada Marek Słupek, autor wystawy. Z dbaniem o higienę bywało różnie na przestrzeni dziejów. A szczególnie brudne karty historii zapisało Średniowiecze. Wydruk obrazu Pietera Bruegela „Tryumf śmierci” nawiązuje do średniowiecznych zaraz, a szczególnie do „czarnej śmierci” czyli do epidemii dżumy. Obok obrazu ustawiono dwie postaci w czarnych pelerynach i z ptasimi maskami. To średniowieczni lekarze, którzy dokonywali oględzin pacjenta za pomocą kija. - Maski były różnorodne. W „dziobach” znajdowały się substancje, które miały tłumić fetor ciał – dodaje Marek Słupek. Obok lekarzy wisi miecz katowski - ma on nawiązywać do częstych egzekucji rzekomych winnych epidemii dżumy. Wychodząc z mroków średniowiecza zwiedzający napotkają na eksponaty wypożyczone z siedleckiego Sanepidu. Tuż obok – inny świat – przyrządy używane przez mieszkańców z różnych państw, z całego świata, a służące do dbania o higienę. To między innymi dłubaczki do uszu z Etiopii i lejki do lewatywy z Afryki. „Brudne sprawy – rzecz o higienie” to wystawa prawe pół tysiąca eksponatów, wypożyczonych z 14 muzeów i innych placówek. Ekspozycję będzie można oglądać w radomskim muzeum od piątku, 20 marca. Muzeum zaprasza także – szczególnie dzieci – na warsztaty mydlarskie.