To wystawa dla radomian od radomian. Ekspozycję „Z rodzinnej szuflady” tworzą bowiem eksponaty wypożyczone Archiwum Państwowemu w Radomiu przez samych mieszkańców. - Ta wystawa nie zaistniałaby gdyby nie sami mieszkańcy. To oni wystawiają dokumenty, a Archiwum udostępnia miejsce - mówi Anna Jankowska z Archiwum Państwowego w Radomiu.
Przez kilka miesięcy Archiwum prowadziło zbiórkę eksponatów. Na apel instytucji odpowiedziało 31osób, między innymi pochodząca ze Śląska Cieszyńskiego żona proboszcza parafii ewangelicko-augsburskiej w Radomiu, która wypożyczyła Archiwum dwie – jak sama mówi – najcenniejsze dla niej książki. To darowane jej przez nieżyjącego już dziadka Postylla - zbiór kazań Samuela Dambrowskiego i Pismo Święte. - To są dla mnie bardzo ważne rzeczy. Przekazał mi je dziadek. Jeszcze jedną rzecz mi przekazał, której tu nie przywiozłam. To skrzypce. A żeby je zdobyć jego mamusia musiała sprzedać krowę - opowiada
Katarzyna Rudkowska.
Na dwóch szklanych tablicach znalazły się z kolei dokumenty od pana Jerzego Tedeszwili, który wczesne dzieciństwo spędził u babci w Ostrogu nad Horyniem. Do Radomia przyjechał w wieku 14 lat. - Tu jest całe moje życie – mówi wskazując na tablice. - Są tu ciekawe dokumenty z okresu okupacji. Ja w 42 roku, 7 grudnia przyjechałem do Radomia. Mój ojciec mieszkał w Radomiu. Obawiał się żebym w razie śmierci babci nie został sam. Miałem przyjechać z babcią, ale przyszło zezwolenie tylko dla mnie - wspomina Jerzy Tedeszwili.
Na wystawie „Z rodzinnej szuflady” znalazły się stare zdjęcia, dokumenty, świadectwa. Wiele dokumentów zyskało drugie życie dzięki konserwatorom z Archiwum. Są tu także odznaki, ale i wiele przedmiotów.
- Mamy torebkę z portfelem i scyzoryk z masą perłową, a także nóż wykonany z odłamka bomby – wylicza Anna Jankowska.
Wystawę „Z rodzinnej szuflady” można oglądać w siedzibie Archiwum do 30 września w godzinach pracy instytucji, czyli od 8.00 do 16.00.