Była to konferencja skierowana do wszystkich zainteresowanych, nie tylko lekarzy specjalistów. Jednym z głównych celów, jakie postawił sobie organizator, czyli radomski Sanepid jest zwiększenie świadomości. O transplantologii wciąż wiemy za mało. - Jeszcze za życia możemy podarować płat wątroby, nerkę. Nie tylko krew. Ciągle ta wiedza jest niewystarczająca - mówi Lucyna Wiśniewska, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Radomiu.
Tymczasem ponad 90 % pobrań narządów, to pobrania od osób zmarłych. W Polsce – w myśl prawa – istnieje domniemana zgoda na przeszczep. W praktyce lekarze zawsze konsultują się z rodziną zmarłego. W tym roku w szpitalu na Józefowie dokonano pobrań narządów od sześciu zmarłych. Tymczasem liczba potrzebujących stale rośnie. - Aktualnie jest ponad 1700 osób na liście oczekujących. Najbardziej brakuje serc, wątrób. Wiąże się to z wydłużeniem życia, z chorobami cywilizacyjnymi – informuje Robert Trześniewski, szpitalny koordynator transplantacyjny w MSzS.
Jak informuje Jarosław Czerwiński, chirurg transplantolog, problem niedoboru organów, to problem światowy. Każdy rok kończy się ujemnym bilansem, czyli liczba osób kwalifikowanych do przeszczepu jest wyższa od liczby samych przeszczepów. - W skali roku jest kwalifikowanych do przeszczepu ok. 2000 osób. Dokonuje się ok. 1500 – 1600 przeszczepów. Ci, którzy nie doczekają operacji w danym roku, są kwalifikowani na rok kolejny. Niektórzy umierają – mówi Jarosław Czerwiński.
Najwięcej osób kwalifikowanych jest do przeszczepu nerki. Tych przeszczepów dokonuje się też najczęściej. Każdego roku ok. 300 pacjentów w Polsce kwalifikowanych jest z kolei do przeszczepu wątroby. Ok. 200 – 300 osób w skali roku dowiaduje się natomiast, że jedynym ratunkiem na ratowanie ich życia jest przeszczep serca.