Muzeum Wsi Radomskiej, a w nim zabytkowa studnia. Oglądająca ją grupka młodych robi sobie zdjęcia smartfonami. Czemu nie. Ale w taki dzień jak dziś, czyli w Lany Poniedziałek młodzież dawniej zupełnie inaczej korzystała z tego wynalazku. O ile dziś lania wody w Lany Poniedziałek jest jak na lekarstwo, o tyle kiedyś wodą lano się na całego. W radomskim skansenie przygotowano wielkanocne aranżacje, które przypominają o dawnych, świątecznych tradycjach.
Pierwszy dzień świąt Wielkanocy spędzano głównie w gronie rodzinnym. Za to Lany Poniedziałek był dniem ogólnej radości, przeżywanej wspólnie przez całe wsie. Od samego rana wodą polewały gospodarzy dzieci. Tu na szczególne względy – czyli na podarki - liczyli chrześniacy. Nieco później na podwórko wylegali kawalerowie i panny. Tej, której nie wylano wiadra zimnej wody na głowę, było bardzo przykro. - Musimy pamiętać, że kiedyś rzadko mówiono słowo 'kocham', raczej chodziło o to, żeby to pokazać. W Lany Poniedziałek oznaką miłości, zainteresowania było właśnie oblewanie się wodą. Zatem panna, której nikt nie polał musiała uchodzić za szczególnie szpetną - opowiada
Justyna Górska-Streicher, etnograf z Muzeum Wsi Radomskiej. - Często dochodziło więc do tego, że panny same oblewały się wodą – dodaje Justyna Górska-Streicher.
Po porannym laniu wody, w Lany Poniedziałek wieczorem rozpoczynała się huczna zabawa. Wykorzystywano datki uzbierane przez dzieci i młodych podczas porannych wizyt w chałupach. - Wszystkie, uzbierane rano podarki gromadzono w jednym miejscu, na przykład w remizie. Zbierał się cały zespół, cała wieś i rozpoczynała się pierwsza, wiosenna zabawa – mówi Justyna Górska-Streicher.
Bo Lany Poniedziałek należał nie tylko do najradośniejszych dni Wielkanocy, ale do najradośniejszych dni w całym roku.