We wtorek w niektórych szpitalach w kraju pielęgniarki zorganizowały dwugodzinny strajk ostrzegawczy. W Radomiu przyjęto łagodniejszą formę protestu. Pielęgniarki były cały czas w pracy, ale ubrane w czarne koszulki i z plakietkami z napisem „zawód umierający”. Chcą żeby na oddziałach było zatrudnionych więcej pielęgniarek i żeby każda z nich miała wyższe niż obecnie wynagrodzenie. - Obecnie mamy niskie pensje. To prowadzi do tego, że młode pielęgniarki wyjeżdżają za granicę, coraz mniej osób chce uczyć się tego zawodu – mówi Wioletta Kozieł z Ogólnopolskiego Związku Pielęgniarek i Położonych w Radomskim Szpitalu Specjalistycznym. Jednym z podstawowych postulatów pielęgniarek jest podwyżka w kwocie 1500 złotych do wynagrodzenia zasadniczego. Dyrektorzy szpitali – jak mówią – nie są w stanie zrealizować ego postulatu. - Wolałbym żeby nie dochodziło do eskalacji protestu – mówi Andrzej Pawluczyk, dyrektor Radomskiego Szpitala Specjalistycznego. - Postulaty są, protest też, trudno się temu dziwić. Ale sytuacja finansowa szpitala jest od lat taka sama. Trudno spełnić postulaty płacowe – twierdzi dyrektor. Od kilku miesięcy pielęgniarki z radomskich lecznic są w sporach zbiorowych z dyrekcją. W szpitalu miejskim prowadzone są teraz mediacje. - Wysuwamy nasze żądania do dyrekcji, ale liczymy, że będzie ona wpływać na tych, którzy zarządzają służbą zdrowia. Żeby pieniądze spływały tam, gdzie powinny, do placówek, które zajmują się pacjentem – mówi Renata Rywacka ze związku pielęgniarek i położnych. Choć opinie pacjentów i potencjalnych pacjentów na temat pracy pielęgniarek są różne, to wiele zapytanych przez nas osób popiera pielęgniarki. - One ciężko pracują. Nie wszystkie, bo niektóre są niemiłe. Ale te, które są odpowiedzialne, ciężko pracują i zarabiają za mało. - Każdy chce godnie żyć. Pielęgniarki mają sporo pracy. Wiem, bo często jeżdżę po szpitalach. Mogłyby jednak być trochę milsze przy zapisach – mówią przechodzący obok szpitala miejskiego. Niektórzy zwracają też uwagę na formę protestu. Ich zdaniem nie powinno w ogóle dochodzić do strajków. - Powinny zarabiać więcej, ale odejście od łóżek też nie jest dobre. Moja babcia jest w szpitalu i nie chciałbym żeby sytuacja wyglądała tak jak wygląda teraz – mówi młody mężczyzna. - Wie pani, tak nie powinno być w ogóle. Każdy powinien zarabiać tyle żeby mu starczało, żeby nie trzeba było strajkować. Pielęgniarki cały czas prowadzą rozmowy z dyrektorami szpitali i z rządem. Jeśli rozmowy zakończą się fiaskiem będzie strajk – zapowiadają. Pielęgniarki z Radomia czekają teraz na kolejne decyzje zarządu krajowego.